W styczniu informowałem o międzynarodowym konkursie dla konstruktorów dronów „Drones for good„, który został zorganizowany na początku lutego tego roku przez rząd ZAE w Dubaju. Pisałem w ujęciu polskiej ekipy, która zaklasyfikowała się do tegoż prestiżowego konkursu. Z nieskrywanym entuzjazmem, ponieważ polski dron miał (i w zasadzie ma nadal) duży potencjał!
Niestety, „nasz” bezzałogowiec nie zdobył głównej nagrody. Na głównym podium, wraz z okrągłym milionem dolarów, stanęli Szwajcarzy – zespół Flyability z dronem Gimballa.
Zwycięski dron z założenia ma ratować życie, w praktyce zaś, ma być użyty wszędzie tam, gdzie człowiek dostać się w prosty i bezpieczny sposób nie może – np w zawalonych budynkach, ciasnych przejściach, a nawet rurach, dron potrafi się poruszać także w gęstym lesie, zaroślach, w mrocznej miejskiej kanalizacji, czy wewnątrz różnego typu konstrukcji szkieletowych… Ma zbadać teren i jednoznacznie wskazać ratownikom lokalizację poszkodowanych… Przynajmniej teoretycznie.
W jaki sposób zatem działa Gimballa?
Szczerze powiedziawszy, przypomina to trochę lunatykowanie; dron potrafi dosłownie lecieć po ścianie, czy suficie, szukając po omacku przejścia… Nikomu, ani niczemu nie robiąc krzywdy z uwagi na swoją konstrukcję. I to właśnie nietypowa konstrukcja była kluczem do tego, by wygrać! Gimballa, to tak naprawdę jednoosiowy wirnikowiec z dwoma śmigłami, który został w zmyślny sposób umieszczony w klatce ochronnej, która to chroni nie tylko główne urządzenie, samego drona, ale także i operatorów, …, każdego, na kogo tenże bezzałogowiec wpadnie.
Lider Flyability – Patrick Thevoz, powiedział, że dzięki wygranym pieniążkom (chyba przez duże Ż), będzie w stanie zbudować w pełni sprawne urządzenie w ciągu roku – co w zasadzie też jest wymogiem konkursu.
Poczekamy, zobaczymy.
Warto też dodać, że sam pomysł do unikalnych, wyjątkowych i niepowtarzalnych także nie należy (odnośnie konstrukcji). Ponieważ powstało już wiele dronów z parą śmigieł współosiowych, także drony w klatkach ochronnych (przykład jeden z wielu). Aczkolwiek nie powstał nigdy wcześniej dron, który przy tych założeniach miałby ratować ludzi. Co bez wątpienia wykorzystali Szwajcarzy.
Na koniec, dla przypomnienia zerknijmy na to, co stracili Arabowie:
Miejmy nadzieję, że polski projekt, mimo chwilowej porażki, także będzie nadal rozwijany, znajdzie fundatorów i zyska światowy zasięg. Może by tak panom konstruktorom polecić kickstarter’a ?