Parę dni temu nad syryjską prowincją Aleppo zaobserwowano co najmniej jeden amerykański samolot bezzłagowy. Latał nad terytorium kontrolowanym przez dżihadystów z Państwa Islamskiego – poinformowało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Uprzednio nie widziano amerykańskich maszyn bezzałogowych nad Syrią. Informację na temat „intruza” miało przekazać organizacji monitorującej wojnę domową kilka oddzielnych źródeł. Wcześniej w tym miesiącu drony był widziane także nad innym miastem Rakka, położonym na południowy wschód od Aleppo. To bastion radykałów, nieoficjalna „stolica” Państwa Islamskiego.
Prezentowane powyżej zdjęcie przedstawia najprawdopodobniej model drona MQ-9 Reaper. Więcej o tych pięknych maszynach możecie poczytać także na łamach Dziennika Zbrojnego:
- http://dziennikzbrojny.pl/artykuly/art,6,28,7717,lotnictwo,bezzalogowce,bezzalogowy-statek-powietrzny-mq-9-reaper-czesc-i
- http://dziennikzbrojny.pl/artykuly/art,6,28,7765,lotnictwo,bezzalogowce,bezzalogowy-statek-powietrzny-mq-9-reaper-czesc-ii
PS Podziękowanie dla Pana Michała Gajzler’a za wyczerpujące informacje!
Dziś natomiast już wiemy, jak podaje tvn24, że do ataków ciężkim sprzętem już doszło!
Siły zbrojne USA i państw sojuszniczych rozpoczęły ataki lotnicze na pozycje Państwa Islamskiego w Syrii – poinformował w poniedziałek wieczorem czasu lokalnego rzecznik Pentagonu, kontradmirał John Kirby. Kirby nie sprecyzował, które konkretnie kraje uczestniczą obok USA w tych atakach. – Operacja trwa i nie jesteśmy w stanie podać w tej chwili szczegółów – powiedział rzecznik Pentagonu. – Mogę potwierdzić, że amerykańskie siły zbrojne i państwa sojusznicze podjęły działania wojskowe przeciwko Państwu Islamskiemu. Ataki prowadzone są z powietrza, a wykorzystane do tego zostały zarówno myśliwce, śmigłowce, jak i pociski Tomahawk – powiedział Kirby.
Jak dodał decyzja, by rozpocząć ataki, „została podjęta wcześniej w poniedziałek przez Centralne Dowództwo USA w ramach zgody udzielonej przez naczelnego dowódcę sił zbrojnych, prezydenta Baracka Obamę”.
Kirby nie sprecyzował, które kraje uczestniczą obok USA w tych atakach. – Operacja trwa i nie jesteśmy w stanie podać w tej chwili szczegółów – powiedział rzecznik Pentagonu. Jak dodał, decyzja o podjęciu ataków „została podjęta wcześniej w poniedziałek przez Centralne Dowództwo USA w ramach zgody udzielonej przez naczelnego dowódcę sił zbrojnych, prezydenta Baracka Obamę”.
Według proszącego o anonimowość przedstawiciela amerykańskiej administracji, na którego powołuje się agencja Reutera, w atakach na terytorium Syrii uczestniczyły kraje arabskie – Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Jordania i Bahrajn. Ich rola w operacji nie została sprecyzowana. Rolę pomocniczą odegrał Katar – dodało źródło.
Co atakowano?
Według dziennika „New York Times”, USA atakują z powietrza i morza cele IS wzdłuż irackiej granicy oraz w mieście Rakka, uważanym de facto za stolicę IS w Syrii. Myśliwce nadlatują z kilku sąsiednich państw arabskich, uderzając w cele, w tym składy broni, magazyny, baraki i budynki wykorzystywane przez bojowników z IS. Natomiast pociski Tomahawk zostały wystrzelone z amerykańskich okrętów wojennych znajdujących się w regionie.
Urzędnicy w Pentagonie poinformowali, że celem kampanii, jest pozbawienie bojowników bezpiecznego schronienia, jakim cieszą się w Syrii. Według opozycyjnego Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka po nalotach „są dziesiątki zabitych i rannych”.
źródło inf.: tvn24.pl