Wydarzenie sprzed dwóch dni, o którym pewno nikt by nie wiedział w szczerym świecie, gdyby nie mała wpadka…
Mowa oczywiście o upadku drona podczas inauguracyjnego lotu, dodajmy, dość ważnego, będącego jednocześnie kluczowym momentem uroczystości „ważnych”, aczkolwiek lokalnych urzędników.
W szczególe, chodzi o pierwszy, pokazowy lot bezzałogowca z ośrodka w stanie Newada, który to mógł wznieść się w powietrze bez bezpośredniej kontroli FAA. Ów pierwszy lot, jak już wspomniałem, zakończył się kraksą/upadkiem i co jeszcze ciekawsze, trwał dosłownie kilka sekund.
Na pokaz lotu owego feralnego dnia przybyło wielu gości, w tym lokalni politycy, m.in. gubernator Briana Sandovala, senatorowie Joe Hecka, Deana Hellera i Harrego Reida. Przed 19 grudnia tego roku raczej mało znane nazwiska dla świata. Dzień miał być o tyle niezwykły dla owych lokalnych władz, ponieważ rozpoczynał próbne loty BSLi w ich stanie (Newada), jak wspomniałem, bez bezpośredniego nadzoru FAA (Federal Aviation Administration).
Ośrodek, w którym dokonano owego nieudanego lotu, zlokalizowany jest na pustyni, w Eldorado Valley, ok. 50 km na wschód od Las Vegas. To szczególne miejsce, specjalnie wybrane z uwagi na możliwość przeprowadzania lotów BSLi niemal przez cały rok (wyjątkowo sprzyjająca ta tamtejsza aura 🙂 ).
Historia z Newadą jest o tyle dziwna, że loty miejscowych maszyn bezzałogowych nie nadzoruje FAA, a władze lokalne (Nevada Institute of Autonomous Systems), które tym samym wydają zgody/certyfikaty na loty nad tymże stanem w kontrolowanej przestrzeni powietrznej.
Dla tamtejszych mieszkańców jest to zapewne bardzo dobra wiadomość, mimo wpadki z inauguracyjnym lotem drona, ponieważ z FAA ogólnie lekko nie jest, zainteresowani na certyfikaty czekają miesiącami, a finalnie często dostają odmowę/kosza.
Nie byłbym sobą, gdybym też nie napisał choć jednego zdania o samym dronie. 🙂
UAV (amerykański odpowiednik BSLa) Sensurion Magpie MP-1 został wyrzucony z ręki, przeleciał dosłownie kilka metrów i zaliczył „pustynny piasek”. Jako, że nie upadł z dużej wysokości, generalnie nic mu się nie stało (oprócz wygiętych śmigieł i paru rys). Ucierpiał tylko honor odpowiedzialnej za sprzęt ekipy. MP-1 w sumie jest dość nieduży, waży ok 3,5 kg, rozpiętość skrzydeł ok 1,5 m.
Co ciekawe, przed uroczystym lotem, dron ten wykonał prawidłowy lot trwający kilkanaście minut.
Za drugim razem spadł. Czyżby operator stracił parę w ręce i za słabo rzucił?
Trudno powiedzieć, wiadomo za to na pewno, że „dronitolodzy świata” zapamiętają ten news na pewno na długo. 😉
I standardowo materiały wideo na koniec dla bardziej zainteresowanych tematem:
źródło: gizmodo.com, altair