Pars
O dronie Pars, irańskiej firmy RTS Lab, zrobiło się głośno już ponad rok temu, w wielu mediach internetowych ukazały się artykuły nawiązujące do zwieńczonych sukcesem testów tej platformy, ja natomiast do dziś byłem wobec niniejszych wydarzeń w zasadzie dość sceptyczny. Nic nie napisałem a propos Pars generalnie z jednego powodu – uznałem ten „wynalazek” za całkowicie nie trafiony, który nie znajdzie zastosowania, w związku z tym nie odniesie sukcesu…
Dziś, gdy widzę kolejne, dość podobne, a jednocześnie inne konstrukcje, które służyć mają generalnie do tego samego celu, nabieram jednak wątpliwości, co do powyższego.
Do rzeczy jednak. Na początek, zobaczmy bliżej, czym jest Pars.
Pars to sporej wielkości quadcopter, do którego podczepiono 3 koła ratunkowe, które to są zrzucane przez owego drona do wody, jeśli zajdzie taka potrzeba. W skrócie, jeśli zdarzy się wypadek na wodzie, np ktoś zacznie tonąć, dron startuje, leci do tonących, zrzuca koła ratunkowe i tym samym, teoretycznie, ratuje życie. Generalnie wyręcza tym samym ratownika, który jest w wodzie wolniejszy (w testach Pars pokonuje dystans 75m w 22s, a ratownik w 91s.), niż ów dron w powietrzu, w związku z tym tonący uzyskuje szybciej pomoc. Ponadto Pars potrafi bez problemu latać także w nocy, doposażony jest w kamerę termiczną, w związku z tym operator tegoż drona bez problemu może zlokalizować tonących w wodzie. Pars jest dość dobrze oświetlony, posiada autopilota, GPS, stabilizację 3D i parę innych gadżetów…
No właśnie, dotychczas uważałem tego typu wynalazki, bardziej za gadżet, niż coś, co faktycznie może komuś uratować życie. Bo skoro ratownik i tak być musi, skoro musi być też operator drona (czyli już dodatkowa osoba/etat), to i tym samym koszty rosną, pracochłonność, itp. Poza tym, skoro już zatrudniać 2 osoby, to nie lepiej 2 ratowników? Osobiście wolałbym być ratowany przez 2 osoby, niż jedną z dronem… Sam zaś dron niczym szczególnym się nie wyróżnia. Ot kolejny quadzik, który lata max 10 min. Uznałem, szału nie ma, poza tym dochodzi jeszcze problem z „rozładunkiem” tychże kół, bo są przecież zrzucane, dość duże, z drona, który równie dobrze może się solidnie kołysać na wietrze, jego trafność może być uzależniona od wielu różnych czynników, co za tym idzie często może być zupełnie nie efektywny, a czasem wręcz, może komuś zrobić krzywdę…
Owszem, tak jest i owszem, uważam to rozwiązanie za niedopracowane, ale z drugiej jednak strony, powolutku zaczynam przekonywać się do słuszności tegoż pomysłu. Dlaczego?
Po pierwsze, każdy pomysł, który ma służyć ludziom, ma poprawić ich bezpieczeństwo, czy nawet ratować życie, zasługuje na uwagę i szacunek. Po drugie, nie każdy potencjalny tonący, pływa grzecznie na kąpielisku, czy basenie, bywają też i takie miejsca, w których dochodzi czasem do różnych tragedii, do których ratownikom normalnie trudno szybko dotrzeć, weźmy chociażby morze z urwistym brzegiem… W takiej sytuacji i wielu podobnych, dron jednak będzie stanowczo szybszy i sprawdzi się bardziej, niż nawet całe stado ratowników. A o czas w tym wypadku generalnie chodzi. Im szybciej tonący uzyska pomoc, tym ma większe szanse na przeżycie…
Co ciekawe, Pars posiadać może także zintegrowaną platformę wodną, na której może „stacjonować”, czy naładować się (ów okręt wyposażono także w panele solarne). Platforma ta jest na tyle duża, że spokojnie w ten sposób relaksować się może i kilka dronów jednocześnie. Na zdjęciu widzimy cztery. 🙂
EMILY
Innym ciekawym pomysłem na ratowanie tonących, jest miniaturowa łódź, zdalnie sterowana, której podstawowym ładunkiem jest boja ratownicza.
Pomysłodawcami łodzio-drona EMILY (Emergency Integrated Lifesaving Lanyard) są Szwajcarzy, a gadżet ten można nabyć na stronie domowej projektu: http://emilyrobot.com.
Ryptide
Najnowsza odsłona drona „ratownika wodnego”, jaka też wywołała niemałe zamieszanie w internecie, to Ryptide.
Widzimy, że generalnie koncepcja zbliżona jest do pomysłu nr 1, czyli Pars. Z tą różnicą, że Ryptide’a wyposażono w jedno koło (nienapompowane), koło ratunkowe nabiera powietrza dopiero po zrzuceniu do wody. I rzecz najciekawsza, mechanizm obsługujący koło ratunkowe nie jest zarezerwowany tylko na jeden model coptera, a wręcz da się go wykorzystać niemal w każdym dronie średniej wielkości, zdolnego podnieść wagę równoważną tejże dostawce. Na zdjęciu widzimy użytego do tego celu drona DJI Phantom (popularne modele, zdolne unieść to cudo, są na allegro w cenie już od ok 2 tys. zł bez dodatków). Pomysłodawcą Ryptide’a jest zespół osób z prywatnej szkoły King Low Heywood Thomas w Connecticut, pod wodzą Billa Piedry.
Podsumowując, mamy irańskiego Pars’a, mamy szwajcarską Emily i amerykańskiego Ryptide.
Który pomysł przypadł Ci najbardziej do gustu?
Wg mnie, bezkonkurencyjny jest w tym wypadku Ryptide. Po pierwsze, jest (będzie) najbardziej ekonomiczny (najtańszy) spośród wspomnianych trzech typów dronów, po drugie, wykorzystać można sprzęt, który już się posiada (hipotetycznie), po trzecie jest wystarczająco bezpieczny i funkcjonalny (wręcz porównywalny z drogim Pars), po czwarte, zapewne nie będzie problemu z dostępnością (w niedługim czasie), ponieważ już twórcy zapowiedzieli akcję crowdfundingową na kickstarterze. Jeśli nie przesadzą z ceną za pakiet, sukces murowany!
źródło: Gadzetomania, Swiatdronow, Techcrunch, Emilyrobot.