Jakiś czas temu pisałem o tandemie dronów do gaszenia pożarów, w skład których wchodził m.in. duży, bezzałogowy helikopter K-MAX od Lockheed Martin. Fot. poniżej.
Northrop Grumman jednakże wcale gorsze nie jest w tym zakresie, a na dowód przedstawia nam model MQ-8C Fire Scout.
Trudno póki co mówić, by produkcja bezzałogowych helikopterów była już jakimś trendem, aczkolwiek widać, że ta technologia, w oczach „największych firm lotniczych i zbrojeniowych, ma jednak sens!
W szczególe, marynarka wojenna USA zakończyła kilka dni temu pierwsze testy wspomnianego drona od Northrop Grumman. Helikopterek testowany był na niszczycielu USS Jason Dunham (niszczyciel rakietowy), na którym to także, siłą rzeczy, musiała znajdować się centrala sterowania niniejszej maszyny. Amerykanie chwalą się, że to generalnie pierwszy, duży helikopter bezzałogowy sterowany z niszczyciela. Łącznie dron wykonał 32 loty, w tym pełne starty, lądowania, loty w różnych warunkach pogodowych, z różną prędkością i w różnym zasięgu. Czyli krótko mówiąc, testowano niemal każdą potencjalną sytuację, jaka może się zdarzyć podczas normalnej służby takiego bezzałogowca. Testy odbywały się u wybrzeży Wirginii przez 5 dni.
Głównym celem MQ-8C są zadania zwiadowcze. Jest on jednak na tyle duży, że bez problemu może podnieść nie tylko awionikę. Zobaczymy, jak się jego losy potoczą w tym zakresie.
Ja osobiście trzymam kciuki za sukces tej konstrukcji, bo trzeba przyznać, prezentuje się świetnie (w odróżnieniu do K-MAX).
Dodam także, że US Navy ma już 30 modeli MQ-8B, czyli poprzednika MQ-8C. Nowszy model najprawdopodobniej zostanie zamówiony w ilości 40 sztuk.
Na koniec małe, graficzne porównanie między MQ-8C a starszym i mniejszym MQ-8B.